niedziela, 18 października 2015

Poeci od zawsze mieli ułatwienie jeśli chodzi o posługiwanie się jeżykiem w postaci prawa licentia poetica. Oznacza całkowitą wolność twórczą, dzięki czemu autor może bawić się językiem i tworzyć nowe słowa, nie przejmując się obowiązującymi normami wypowiedzi. Te nowoutworzone słowa to neologizmy – mogą ich używać wszyscy poeci, ale przyglądając się historii literatury zauważymy, że niektórzy nie odczuwali potrzeby przekształcania języka, a niektórzy uczynili z tego podstawę swojej twórczości. Myśląc o neologizmach w literaturze pierwszym pisarzem, który przychodzi na myśl jest Leśmian, czyli czołowy polski poeta-słowotwórca. Stworzył niepowtarzalny język, dzięki któremu nie sposób nie poznać jego twórczości. Właśnie dlatego w swoich czasach nie był docenianym poetą – jego wiersze uznawane były za naiwne i grafomańskie. Dopiero następne pokolenia doceniły niezwykłą wyobraźnię Leśmiana i talent w posługiwaniu się słowem. Neologizmy Leśmiana były nierozłącznym elementem jego twórczości, wiązały się bowiem z światem przedstawionym jego wierszy. Poeta wymyślał własne postaci i światy, do których opisania potrzebował sex telefonu oraz nowych słów. Znaczna część jego poezji miała dosyć smutny wydźwięk – mówiła o braku czegoś, niespełnieniu lub byciu niedoskonałym i wzgardzonym. Wiersze Leśmiana pełne są bohaterów ułomnych, kalekich i samotnych, wzbudzających współczucie, ale jednocześnie użyte neologizmy i archaizmy powodują, że utwory nie są patetyczne czy melodramatyczne. Przypominają raczej gawędy lub ludowe opowieści. Przyjrzyjmy się znanej balladzie Leśmiana - „Żołnierz”. Tytułowy bohater to kaleka wojenny – przez swoją ułomność wzgardzony przez wszystkich. Poeta dodaje mu jednak rys komiczny, bo kalectwo żołnierza sprawia, że chodzi on podskakując – konkretnie określając to neologizmem „niedopląs”. To właśnie określenie jest przykładem neologizmu, które sugeruje niepełność czegoś. Największą grupę stanowią jednak neologizmy zaczynające się od przedrostka „-bez” - opisują świat poprzez zaprzeczenia. Tak jakby Leśmian opisywał rzeczywistość nie ze względu na to, co w niej jest, ale czego brakuje, na przykład żołnierz z przytoczonej ballady idzie przez „bezpole, bezkrzewie, bezlesie”. Cały szereg takich neologizmów mamy także w wierszu „Topielec”. Cały pomysł wiersza odnosi się do zestawienia motywu utopienia w wodzie z zanurzeniem się w zieleni. Opisany las, w który zagłębia się wędrowiec cechuje się bezśmiechem, bezświatem, bezbrzaskiem, bezdenią. To podkreślaniu braku uwydatnia melancholijną wizję świata Leśmiana – ciągłe sugerowanie, że nie ma czegoś, co powinno być. Dzięki temu to, co opisuje poeta jest w baśniowy sposób nierealne. Mamy tez w tym wierszu przykład poprzedniego typu neologizmu – niedowcielenie. W wierszu „Przyśpiew” żuk „zaumiera”, a koń „zaniepatrzył”. Istnieje w języku słowo zapatrzył i zaprzeczenie nie patrzył – powstały w wyniku ich połączenia neologizm jest z jednej strony łatwo zrozumiały, bo odnoszący się właśnie do znanych słów, ale jednocześnie ciężki do wytłumaczenia. Leśmian określa bowiem coś, co nie da się wytłumaczyć logicznie – nie można zaumrzeć czy zaniepatrzyć. Dzięki temu jednak światy Leśmiana są takie magiczne i tajemnicze, pełne niedopowiedzeń, ale i symbolicznej głębi. Ten świat magiczny przenika się płynnie z tym prawdziwym. Żołnierz z ballady spotyka drewnianego Chrystusa, który jest tak samo nieporadny i dlatego może być dobrym towarzyszem podróży. Idąc razem w podskokach, zaczynają upodabniać się do siebie – Chrystus człowieczeje, a więc żołnierz – bożyścieje. Ostatnie słowo jest utworzone na podobieństwo słowa człowieczeje i uwydatnia ono właśnie wspólne przenikanie się sacrum i profanum. Równie często było to także współistnienie człowieka i przyrody, żywych i martwych. Podobnie dwoisty był język Leśmiana – literacki i potoczny, podniosły i komiczny. Kolejną grupę neologizmów, którymi posługuje się Leśmian stanowią nazwy własne wykreowanych przez poetę postaci. Zazwyczaj są to nazwy znaczące, odnoszą się do innych słów z języka polskiego i od razu sugerują, co jest cechą charakterystyczną danego stworzenia. Dusiołek, śnigrobek, znikomek, srebroń, ludzieńki. Warto też zwrócić uwagę na to, że niezależnie do słów, do których się odnoszą określenia te mają delikatny wydźwięk, są to często zdrobnienia. Dusiołek chociaż odwołuje się do duszenia brzmi bardzo delikatnie, dzięki takiemu słowotwórstwu Leśmian uzyskuje właśnie efekt niejednoznaczności i charakter ludycznej gawędy. Dzięki słowom Leśmian potrafił powołać do życia nowe istnienia, całe światy i emocje z tym związane. Język nie miał dla niego żadnych ograniczeń, potrafił tak przekształcać słowa, by opisać coś, czego nikt wcześniej opisać nie zdołał. Trochę inne wykorzystanie neologizmów spotykamy u kolejnego mistrza słowa – Tuwima. Ten poeta językowe gry traktuje jako zabawę, jego twórczość pozbawiona jest melancholijności Leśmianowskiej. Dla niego wzorem do naśladowania w tworzeniu neologizmów są dzieci, bo mają one naturalny dar do tworzenia nowych słów – poezja właśnie powinna brać z nich przykład. Wiązało się to z fascynacją futuryzmem i z chęcią utworzenia języka pozarozumowego, czyli takiego, który nie będzie miał znaczenia, będą to tylko dźwięki wpływające na emocje. Tuwim odnalazł się w tym stylu znakomicie dzięki niezwykłej umiejętności słuchania. Potrafił oddać za pomocą słów brzmienie innych języków, stylów literackich, sposobu pisania innych twórców. Idealnym przykładem jest fragment cyklu „Słopiewnie”, który cały sprowadza się do gier językowych Tuwima. O MOWIE ROSYJSKIEJ Tiewnaja piewunnica Miłoj ni raduny! Zwoniestie, zagoriste Swietoładi struny! Wjarkoti żurczałowo, Wjunica płaczewna, Grustiwie pieczałowo Tiewnaja słopiewna